środa, 2 maja 2018

Obejrzyj film dokumentalny na temat, który nic Ci nie mówi



Zgodnie z założeniami akcji Żyć Bardziej postanowiłam opisać dziś punkt pierwszy akcji zainspirowanej przez Andrzeja Tucholskiego.

1. Obejrzyj film dokumentalny na temat, który nic Ci nie mówi


Wczoraj obejrzałam nie jeden, a nawet dwa dokumenty na tematy, o których miałam niejasne wiadomości. Opiszę jednak pierwszy z nich, produkcji Netflixa:

Weź swoją pigułkę

Reżyserka Alison Klayman przedstawia widzom historię i działanie leków stymulujących i usprawniających koncentrację. Opowiada o wynalezieniu amfetaminy (trochę przez przypadek, jako lek na alergię) w 1887! Ta substancja stała się podstawą leku, który miał zastosowanie w zespole deficytu uwagi (ADHD, ADD). Produkt ten znalazł zastosowanie nie tylko by normalizować zachowanie osób (głównie dzieci) i polepszać ich koncentrację. Wykorzystują ją wszyscy: dokument pokazuję skalę zjawiska u studentów, którzy chcą polepszyć wyniki w nauce jednocześnie nie rezygnując z życia towarzyskiego; sportowcy, którzy sięgają po leki tego typu czy pracownicy, od których wymaga się ciągłego skupienia, wzmożonej pracy... Wszyscy oni jednak mówią, że gdyby mogli - nie brali by Adderallu (nazwa handlowa). 

Po obejrzeniu powyższej produkcji miałam bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony dowiedziałam się o "super leku", który zwiększa nasze możliwości - wyostrza je, wspomaga organizm by móc "więcej" i "szybciej", co wpisuje się w czasy, gdzie każdy goni za sukcesem i satysfakcją... Dowiedziałam się, że tak było od dawna, że to nie jest stygmat naszych czasów. Ten cały "wyścig szczurów" to chęć bycia lepszym, silniejszym, sprawniejszym i szybszym każdą możliwą drogą: legalną czy nie, destrukcyjną mniej lub bardziej... w imię "wyrównania szans" (sic! takim przykładem posłużyła się jedna z osób, z którymi reżyserka robiła wywiad, opowiadając o tym, że nie miała szans podobnych do bogatych kolegów i koleżanek, bo musiała ciężko pracować). Nawet badacz, który zdiagnozował ADHD chciał się wycofać ze swojej diagnozy przerażony tym, co z tym zaburzeniem zrobił koncern farmaceutyczny... Finansową studnię bez dna zasilaną niekończącą się potrzebą "bycia lepszym" (w przypadku osób, które zażywały Adderal czy podobne środki stymulujące dla wymiernych korzyści) lub "znormalizowaniem" dzieci czy młodzieży, by korygować ich zachowanie, "pomóc" w nauce, "uspokoić"... 

Nie jestem przeciwniczką farmakologii. Nie uważam, że wszystkie koncerny są złe i żerują na ludzkich lękach, cierpieniach i potrzebach. W tym przypadku też nie potrafię opowiedzieć się za którąkolwiek ze stron. Zastanawiające jest jednak to, że ludzie tak łatwo idą na skróty. Wolą wziąć pigułkę niż zająć się naprawdę problemem, na przykład... czy mój syn nie potrzebuje więcej ruchu, uwagi... czy nadmiar bodźców nie jest problemem? Czy nie mierzę wyżej niż pozwalają moje siły witalne? Po co to wszystko?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz