sobota, 25 sierpnia 2018

Pokojowa komunikacja - refleksje po warsztatach

Jestem świeżo po warsztatach z komunikacji pokojowej w rodzinie, prowadzone przez wyjątkową osobę, która dzieli się swoją wiedzą z pasją. 
Jak zwykle po tego typu warsztatach kiełkuje we mnie nadzieja - zasilana entuzjazmem i wspólną energią uczestników, że są na świecie metody, które przeciwstawiają się temu, co znamy z własnego podwór
ka: te wszystkie "musisz", "potrzebujesz", "zrób". Zamiast tego jest mowa o potrzebach, o tym co naprawdę chcemy zrobić i dlaczego. I jak o tym mówić, by nas słyszano, a nie się nas bano lub ignorowano.
Dorośliśmy, w większości z nas, w atmosferze oczekiwań i przymusu i traktujemy to jako normalną kolej rzeczy. Tracąc jednocześnie kontakt z własnymi kryteriami szczęścia. Dobierając się w pary a potem tworząc rodzinę zatracamy w sobie najprostszą komunikację na poziomie duchowym wynikającą z potrzeb, pragnień i obaw. Powielamy słyszane w dzieciństwie "zrób to, zrób tamto"... Z czasem nie wiemy czym jest szacunek do siebie i drugiego człowieka i kojarzymy ten konstrukt jedynie z magiczną trójką "proszę, przepraszam i dziękuję". Mamy w sobie zbyt dużo ograniczeń, zbudowanych na "możesz / nie możesz".
Są narzędzia, które pomagają zrozumieć, że tak wcale nie musi wyglądać nasze życie. Że nie musimy tkwić w schemacie, który zaserwowany nam został wiele pokoleń wcześniej, kiedy ktoś uznał, że jest silniejszy od kogoś innego i tym samym wykorzystywał swoją pozycję. Albo specjalnie ją tam umiejscawiał po to, by jego własne lęki zostały stłumione.
Jak inaczej świat by się czuł, gdybyśmy do siebie mówili językiem potrzeb i starali się rozumieć siebie nawzajem.

To nie jest trudne. To nie jest też łatwe, bo wymaga przyjrzeniu się sobie i słuchania drugiej osoby.
Dziś zamiast "musisz zjeść śniadanie" zapytałam moich synów, czy są głodni. Proste. Byli głodni, więc zjedli śniadanie. Gdyby nie byli głodni a ja kazałabym im jeść śniadanie - cała trójka byłaby sfrustrowana i dzień zacząłby się fatalnie.
Mam takich przykładów mnóstwo. Wciąż jednak w życiu codziennym są też takie, z których nie jestem dumna. Które wynikają z mojego strachu przed utratą kontroli czy odrzucenia. Wciąż znajduje w sobie zbyt mało empatii lub niemożność wysłuchania i uwierzenia drugiej stronie. Wciąż przebijają się przeze mnie słowa cytowane ze wspomnień. 
Ale póki to rozumiem, jestem świadoma - mogę coś z tym zrobić. 

Prawdziwa współpraca jest możliwa wtedy, gdy wszyscy uczestnicy ufają, że inni z szacunkiem wezmą ich potrzeby i system wartości. U podstaw procesu Nonviolent Communication jest pełne respektu traktowanie innych ludzi, które daje nam szansę na nawiązanie pomiędzy nimi współpracy.Marshall Rosenberg

W najprostszej formie NVC to metoda komunikacji. Metoda, która umożliwia nawiązanie kontaktu opartego na wzajemnym szacunku i zrozumieniu, co w efekcie zaspakaja potrzeby rozmówców w sposób pokojowy – stąd w nazwie metody słowa bez przemocy. Celem NVC jest stworzenie wysokiej jakości kontaktu z innymi ludźmi i z sobą samym. 
Źródło: http://strefapbp.pl/nvc/

2 komentarze:

  1. Uczestnictwo w takich warsztatach, to zapene fajne doświadczenie. Ważne by wynieść z nich coś pozytywnego.

    OdpowiedzUsuń