W tym roku dowiedziałam się o insulinooporności. Nigdy
wcześniej nie spotkałam się z tą nazwą. W ciąży chorowałam na cukrzycę ciążową
i zasugerowano mi, bym kontrolowała cukier. Kontrolowałam, był dobry, chociaż
nie idealny. Z uwagi na choroby tarczycy regularnie zaglądam do swojego
endokrynologa, który zauważył pewne nieprawidłowości w moim zdrowiu i prosił,
bym wykonała badania na glukozę i insulinę. Okazało się, że stosunek jeden do
drugiego wskazuje współczynnik HOMA. To zaś pokazało, że zaliczam się do grupy
insulinoopornych. Czyli moja trzustka nie nadąża z podażą insuliny i produkuje
jej więcej, co jeszcze (!) ma możliwość zmniejszać glukozę, ale za jakiś czas
może już przestać działać, w związku z czym nie produkować insuliny i pozwalać
by glukoza zaczęła szybować do góry. Niebezpiecznie!
By dowiedzieć się nieco więcej o tej tajemniczej insulinooporności
sięgnęłam po najlepsze polskie źródła, jakie znalazłam w internecie: Fundację Insulinooporność – zdrowa dieta i zdrowe życie
prowadzonej przez Dominikę Musiałowską.
Po przestudiowaniu strony sięgnęłam po książkę Dominiki. Autorka wprowadza nas w swoją historię
zdrowia, bez ogródek opowiada co się złożyło na stan, w którym się znalazła. I ciężką
drogę do momentu, w którym jest teraz.
Insulinooporność. Zdrowa dieta i zdrowe życie.
To kompendium wiedzy dla pacjenta i osób, którzy interesują
się IO, również z zawodowego punktu widzenia. Autorka przybliża nam definicję
insulinooporności i objaśnia działanie hormonów. Oddaje również „głos”
lekarzowi endokrynologowi, ginekologowi, dietetyczce i trenerowi sportowemu. Łączy wszystkie aspekty składające się na OI: od problemów hormonalnych, ginekologicznych, błędów w żywieniu i braku ruchu aż po psychikę. W książce znajdujemy rady i tricki, które są w stanie pomóc. Do mnie przemówił trening, ruch. Gdy mój lekarz endokrynolog wspomniał, że w leczeniu insulinooporności jest bardzo ważny ruch (jak i dieta, leki i połączenie tych trzech elementów) pomyślałam sobie, że to takie "gadanie", jak zawsze... wiele osób na pewno wie, o czym mówię. A zresztą, myślałam - raz już schudłam 30 kilogramów w osiem miesięcy i to bez zbytniego ruchu (za to niejedzeniem i stresem). Po tym jak dopadło mnie "jojo" prawdopodobnie moja insulina zaczęła wołać o pomstę do nieba... Dzięki Dominice poznałam dokładny mechanizm. Sprawdza się stwierdzenie, że o chorobie trzeba wiedzieć, by móc się leczyć.
Szczególnie przemówiły do mnie porady odwołujące się do codziennych problemów dotyczących jadłospisu. Znajdziemy wśród nich podpowiedzi co mówić rodzinie, gdy na różnych uroczystościach proponują kawałek tortu, porcję sałatki czy inne trudne do odrzucenia rzeczy, które nam nie służą.
Autorka książki przekonuje nas też, że nie jesteśmy sami. Stworzyła wiele miejsc w sieci, dzięki którym znajdziemy wsparcie. W jednym z takich miejsc poznałam moje towarzyszki do nordic walking (które ostatnio niestety zaniedbałam ze względu na szkołę w weekendy) i dietetyczkę z powalającą wiedzą i doświadczeniem (pozdrawiam Martę, Inna Strona Diety).
Szczególnie przemówiły do mnie porady odwołujące się do codziennych problemów dotyczących jadłospisu. Znajdziemy wśród nich podpowiedzi co mówić rodzinie, gdy na różnych uroczystościach proponują kawałek tortu, porcję sałatki czy inne trudne do odrzucenia rzeczy, które nam nie służą.
Autorka książki przekonuje nas też, że nie jesteśmy sami. Stworzyła wiele miejsc w sieci, dzięki którym znajdziemy wsparcie. W jednym z takich miejsc poznałam moje towarzyszki do nordic walking (które ostatnio niestety zaniedbałam ze względu na szkołę w weekendy) i dietetyczkę z powalającą wiedzą i doświadczeniem (pozdrawiam Martę, Inna Strona Diety).
Dominika Musiałowska wraz z Magdaleną Makarowską wydały również dwie kolejne części: Dieta w insulinooporności. Menu na cztery miesiące oraz Insulinooporność w polskiej kuchni. Dla całej rodziny z niskim IG. Ostatnią muszę zakupić, a pierwszą właśnie przeglądam i jestem zachwycona pięknymi zdjęciami i smakowitymi propozycjami dań. Myślę, że jest co polecać!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz